Księgarnia internetowa Tolle.pl

3 lut 2011

Natura ludzka


Kolejny raz wraca mi "przed oczy" fragment jakiegoś serialu - bodajże "Czas honoru" [piszę "bodajże", bo w przypadku filmów zazwyczaj widzę gdzieś fragment i później mi to wraca, jak coś niedokończonego]. Jedna ze scen charakterystycznych dla filmów dot. okupacji: ktoś kogoś bije, znęca się. Często w takich sytuacjach przypomina mi się słynny "eksperyment więzienny", przeprowadzony niegdyś przez P.Zimbardo na Uniwersytecie Stanforda. Profesor Zimbardo przyjął założenie, iż Niemcy (jako naród) posiadają jakąś specyficzną cechę, wywołującą skłonność do tego rodzaju agresywnych zachowań, które zaowocowały m.in. II wojną światową*, ale przede wszystkim szeregiem postaw, znanych współcześnie właśnie z owych filmów.

Zająwszy się problemem podszedł do sprawy zgodnie z arkanami swej sztuki: stworzył najpierw grupę kontrolną, złożoną z ludzi "normalnych" (znajoma psycholog stwierdziła kiedyś półżartem, że ludzie dzielą się na chorych i nie przebadanych) - w tym przypadku obywateli USA. "Więzieniem" stały się odpowiednio dostosowane uniwersyteckie piwnice, a grupa wspomnianych "normalnych" ochotników została losowo podzielona na "więźniów" i "strażników"; ich zadaniem było wcielenie się w owe role. I cóż.. Eksperyment stosunkowo szybko przerwano, ze względu na pojawienie się zaskakująco brutalnych zachowań tych drugich - tak poskutkował, losowy przecież, podział na oprawców i ofiary.
W tym miejscu - przyznaję - nieco upraszczam, bo też wcześniej wśród "skazanych" pojawiły się różne zachowania "utrudniające" pracę "strażnikom", jednak w ostateczności skala reakcji była nieadekwatna, tym bardziej, iż mieliśmy przecież do czynienia z dobrowolnym uczestnictwem w eksperymencie; idąc tą drogą można usprawiedliwiać sprawców przemocy domowej ("ona mnie sprowokowała").

Znamienne jest, iż Zimbardo zrezygnował z powtórzenia eksperymentu w Niemczech; zorientował się niewątpliwie, że nie narodowość czy rasa (swoją drogą słowo "rasa" w tym kontekście ma specyficzny wydźwięk) wpływa na skłonności do okrucieństwa, lecz specyficzne warunki otoczenia. A z obranej roli trudno wyjść, gdy "wszyscy" (czyli większość reprezentatywna, tudzież "silniejsza") zachowują się podobnie. Można by tu wspomnieć jeszcze o tendencjach do posłuszeństwa wobec władzy, do konformizmu..
I tak to później bywa w życiu codziennym, gdy jedni nad drugimi staramy się swą przewagę wykazać, często - zwłaszcza gdy już się rozpędzimy i głupio się wycofać - sięgając po środki, zachowania nieadekwatne do obiektywnej sytuacji.

Wraca stare pytanie o naturę ludzką: czy człowiek jest zły i tylko staraniami swoimi (choć niekonieczne swymi siłami) zło dobrem zwycięża, czy też jest z natury dobry, a ze złem częstokroć przegrywa? Z góry zaznaczam, iż nie stawiam tu tego pytania. Niemal każdy, w jakimś przynajmniej stopniu, ma własną na nie odpowiedź, ja również. Tak naprawdę nie wiadomo, czy jest ono postawione właściwie.
---------------------------------------------------
*Pomijamy fakt urodzenia Hitlera w Austrii, bo nie o niego samego tu chodzi.

28 komentarzy:

  1. Czy Ty na siłę wymyślasz temat po to tylko, by opisać tu jakiś eksperyment? To może jeszcze opisz Ascha o konformizmie i Rosentala o psychiatryku?? matko... Tak, jesteś erudytą i elokwentem - tego chciałeś? Boshe....

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm... A czy ja, przybliżając w nagłówku tematykę bloga, twierdzę gdzieś, że jest to blog specjalistyczny? Blog jest prywatny, piszę dla odreagowania, rozrywki, co tam jeszcze? przypomnienia podstaw HTML. Mógłbym pisać o psie sąsiada, heh. Niemniej możesz podać odnośnik do swojego, poczytam, douczę się nieco. Nie bardzo tylko rozumiem w czym Twój problem: ktoś zadał Ci mojego bloga do czytania za karę? :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Przypuszczam, że bardziej chodziło o dobór tematu niż brak kompetencji. Za mało tekstów i stąd problem. No tak, tak, brak czasu.. A o psychiatryku warto przy okazji napisać :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja w kwestii formalnej: "Boshe..". Chodziło o sprzęt BOSCH-a czy malarstwo Boscha? :-P

    OdpowiedzUsuń
  5. chodziło raczej o figurę nieskończoności, taki Bosh co to siedzi gdzieś w chmurach i udaje, ze ludziom życzliwy a jeno śmierć sprowadza ;)

    Blog - oceniam na bdb i nie za karę ;) Lubię czasem prowokować ot co ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja powiedziałbym, że wie, kim jest autor bloga (też wiem), ale go nie zna. Inaczej nie zadawałby takich pytań, na poziomie...

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiem, znam Autora, bardzo przeze mnie ceniony jako człowieka, ale ten Proust i polemika z nim trochę przyćmiły mój zachwyt Panem Szkrabkos ;) On też patrzy na wygląd - jak każdy :( A wyglądało na to, że jest wyjątkowy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  11. A co ma śmiałość do serca? Nie znam ludzi, nie moja sprawa, ale tytuł artykułu pasuje do tych komentarzy jak w mordę strzelił.

    OdpowiedzUsuń
  12. P.S. A jak mam ocenić blog, to powiem tak: widziałem i lepsze i gorsze. Ten można poczytać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Może o to chodzi? Żeby PASOWAŁ...

    OdpowiedzUsuń
  14. ano śmiałość do serca ma to, że jak się ktoś wstydzi lub jest nieśmiały to głowy nie wyciągnie spoza skorupki i nie wyjdzie pomóc... Nie strzeli w łeb pijakowi bijącemu dziecko ani nie zaprowadzi bezdomnego do noclegowni. Nie wiadomo czy odważy się tez taka nieśmiała osoba żebrakowi dac parę gr bo ludzie patrzą..

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  16. A więc miałem rację - ktoś tu ich NIE ZNA. Wcześniej napisałbym "brońcie się, kolego S., bo macie nie tylko prawo, ale i rzetelne ku temu podstawy", jednak teraz proponuję "nic nie pisz, bo tylko wzmożesz tą zajadłość".

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam ponownie! To ja pisałem o mordzie. W międzyczasie przejrzałem blog i łaskawie podnoszę swoją ocenę o 0,5 p. Radzę to docenić, bo coś widzę, ze moje poglądy w niejednym przypadku odbiegają od autorskich. I jeszcze 0,5 za brak błędów ort. - znaczy szkołę jakąś skończył.
    Natomiast zaleciało mi tu nadpsutym katolicyzmem, czego można było się spodziewać. "Dać parę groszy żebrakowi", itd. O i wychodzi - "Kochaj bliźniego swego (zwłaszcza tego dalekiego), ale jego żonę miej w nienawiści", "Gdy dajesz jałmużnę, nie trąb naokoło". Czy tak głosi wasza mądra księga czy jakoś inaczej?
    Pewnie chodzisz do kościółka, dajesz na tacę, litujesz się nad bezdomnymi (zaprowadzić do noclegowni, też mi coś! o bezdomnych też nic nie wiesz, jak widzę), słuchasz "właściwego" radia i siejesz popłoch wśród pijaków moralitetami (a jeśli to bezdomni?). Ot i mamy nasz polski katolicyzm, naszą (waszą?) miłość bliźniego.
    Tekst o łóżku dobry. Godzina by pasowała do tego samego autora, ale.. nie wiem.
    Tu zaskoczę, bo akurat nie trzeba mnie przekonywać, że z oziębłością "nieśmiałych" katolików w łóżku to stary mit (pewnie kiedyś prawdziwy). Niewątpliwie zdarzają się kiepskie przypadki, ale do tego nie trzeba być katolikiem. Jednak taki drobiazg nie zmienia mojej oceny całokształtu. Jak to szło? "Sami siebie oszukujecie"! I tyle powiem, na razie.
    Zatwierdził: Anty-Frajer.

    OdpowiedzUsuń
  18. Zaskoczę Cię - nie chodzę do kościółka nic a nic ;) Żyję w konkubinacie nawet, ot co! ha ha. i nienawidzę obłudy naszych duchownych ;)Zabawne. Cieszę się, bo niby Anonim taki wścibski i beznadziejny, ale dzięki mnie na tym blogu zaroiło się od komentarzy - ożył i temperatura się podkręciła ;) Cieszę się :) Alleluja i do przodu! ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. PS Panie/Pani "od mordy" - chyba mylisz Wać Pan perspektywy, bo nie wiem do kogo piszesz i kogo określasz "nadpsutym katolicyzmem" - pomieszanie perspektyw widzę, bo niby piszesz do Autora, oceniasz jego blog, i tym samym za chwilę w tej samej osobie zwracasz się jak gdyby do Komentującego... he he, dobre ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Taaa... Mam może oddzielać punktami? Wczytaj się, to zobaczysz do kogo co pisałem. "Nie chodzę do kościółka, żyję w konkubinacie".. Już wierzę. Ach, jacyż paskudni ateiści tu się wypowiadają, oj, powiadam - Anty-Frajer.

    OdpowiedzUsuń
  21. ha ha, iście walczysz przeciwko sobie Frajer ;) Ale to dobrze, przynajmniej jest zabawnie. Miotasz się, co? Biedaku, wyluzuj, idź z prądem ;

    OdpowiedzUsuń
  22. I to jest sedno sprawy. Anty-Frajerze, czy przypadkiem przez niechęć do wierzących nie zatraciłeś obiektywizmu w ocenie sytuacji? Typowe, często spotykane w mediach: zarzucać katolikom zawiść, język agresji, itp., samemu posługując się językiem pogardy. Czy to takie dziwne, iż atakująca osoba nie jest wierząca, żyje w konkubinacie? Ja np. "chodzę do kościółka, daję na tacę" (w końcu moje pieniądze, lepsze to niż wydać na wódkę, a może nie?) i jakoś nie mam ochoty opluwać nikogo (w tym Autora bloga) na forum. Czy myślisz, że prawdziwy chrześcijanin uderzyłby w ten sposób? Dla mnie to właśnie sporo wyjaśnia, dlaczego ktoś atakuje czyjeś małżeństwo. Miło z Twojej strony, że wyrażasz oburzenie, ale mam wątpliwości co do szczerości Twoich intencji. Nie chodziło przypadkiem o to, by pod pozorem obiektywizmu komuś przyłożyć? Przepraszam, jeśli się mylę. Co do bezdomnych, to zapewne masz rację, lecz to taki sam "szczegół", jak ze współżyciem katolików. Uśmiechasz się tu do nas łaskawie, bo skądś już tam wiesz jak jest, ale co z tego wynika? Nie zamierzam Cię obrażać. Zanim odpowiesz, przeczytaj raz jeszcze moje słowa. Jakim "językiem" się posługuję? Nienawiści? Chrześcijanin.

    OdpowiedzUsuń
  23. Rozważne słowa, co cieszy, bo zastanawiałem się, czy zaraz będzie niecenzuralnie.
    Czas i na mnie. Najpierw powrócę do kwestii wcześniejszej - komentarz "bardziej chodziło o dobór tematu..". Zgadzam się - zajrzałem na chwilę, odpowiedziałem "na szybko" i to mój błąd, wynikający z tego, że nastawiałem się na krytykę dot. merytoryki moich tekstów. Cóż odpowiem teraz.. Nie wymyślałem tematu "na siłę" - zakładając bloga chciałem pisać o takich właśnie różnościach, no ale skończyło się pisanie.. O przyczynach poniekąd wspominałem. Niemniej muszę się zgodzić, że - zwłaszcza wobec niskiej częstotliwości moich tekstów - można tak było to odebrać, stąd "Anonimowy nr 1" miał sporo racji stawiając taka tezę. Krytyka na miejscu, choć oczywiście protestuję ;-) A styl pisania mam jaki mam - tu już trudno, nie poradzę, (h)eh.
    Gorzej za to z owym Proustem.. W rozmowie pewne niuanse można wychwycić zaraz, tekst zaś podlega innego rodzaju interpretacji, wg własnych skojarzeń. I tak się stało w przypadku mojego wcześniejszego cytatu, ale też mea culpa. Nie to miałem na myśli, ale na to wyszło. Żadne odkrycie, że młodość i uroda przemijają, więc jeśli ktoś nimi się tylko kieruje, może się szybko rozczarować - to moje własne zdanie. Rzecz w tym, że jeśli ktoś (anonimowo przecież, więc nie znam jego prawdziwych intencji) robi na forum takie "prywatne wycieczki", to odpowiadam jak odpowiadam. Cóż.. Gdybym mógł być sędzią w swojej sprawie, oddaliłbym oskarżenie (trzeba nas bowiem oboje znać, dziękuję innemu Anonimowemu), ale nałożył przy tym na siebie karę porządkową za ów cytat & komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ponieważ zostałem "wezwany do tablicy" (i to nie anonimowo, a w realu) dlaczego nie skomentowałem wypowiedzi dotyczących spraw prywatnych, odpowiadam co następuje: osoba, która owe teksty tu zamieściła, faktycznie nas nie zna, stąd takie dziwne pomysły. Zawsze ma możliwość poznania. A jeśli chodzi tylko o prowokację, to jakakolwiek polemika tym bardziej nie ma sensu. Co innego gdy w grę wchodzą konkretne, merytoryczne zarzuty, dotyczące samego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  25. Usuwam komentarze, które stały się kością niezgody dla paru osób na forum. Uzasadnienie pojawi się w komentarzach późniejszych.

    OdpowiedzUsuń
  26. Kontekst padnie...

    OdpowiedzUsuń
  27. Padnie... jeśli komuś (czyżby Tobie?) na tym bardzo zależy... No to jak?

    OdpowiedzUsuń
  28. Dokładnie. Czyżby to Anty Frajer łeb podnosił? Ale ten się zawsze podpisuje... J. v. B.

    OdpowiedzUsuń