Księgarnia internetowa Tolle.pl

3 paź 2010

"Nie damy tym ludziom oddechu"


"W walce z dopalaczami, jak będzie trzeba, będziemy działać na granicy prawa."
"Nie damy już więcej tym ludziom oddechu i osiągniemy sukces."
(Donald Tusk)

Dnia 02.10.10 rozpoczęła się zorganizowana akcja, w wyniku której inspektorzy stacji sanitarno-epidemiologicznych zamknęli około 900 punktów sprzedających tudzież produkujących tzw. dopalacze.
W towarzystwie funkcjonariuszy Policji odwiedzili oni ponad 1100 miejsc, w których owe środki sprzedawano lub produkowano. Cała akcja została przeprowadzona na polecenie minister zdrowia Ewy Kopacz; stosowną decyzję wydał Główny Inspektor Sanitarny. Po licznych przypadkach zatruć dopalaczami czas był najwyższy.

Przyznam, iż "zapunktował" u mnie nasz premier - jego słowa brzmią zdecydowanie, brzmią bojowo. Tak miały przecież brzmieć. Oby tylko na brzmieniu się nie skończyło. Troszkę się wprawdzie rozpędził mówiąc "sklepy z dopalaczami w Polsce zniknęły raz na zawsze", bo myślę, że tego problemu nie da się rozwiązać tak łatwo, niemniej warto tę walkę podjąć w sposób konkretny, a opozycja powinna w tym wypadku jasno wyrazić swoje poparcie - o ile, zaznaczam, faktycznie będzie to wyglądało jak należy. Na razie wygląda OK. Zobaczymy co dalej.

To, że w sześciu punktach sprzedaży dopalaczy znaleziono twarde narkotyki nie jest żadnym zaskoczeniem; wręcz dziwić może, iż tylko w tylu przypadkach. Powiedzmy sobie otwarcie: to nie są sklepiki prowadzone przez hobbystów, poczciwych sklepikarzy, czy kogoś w tym stylu.

Przy okazji: nie ma co robić hałasu, że w polskim Ciemnogrodzie broni się wolności; w Finlandii ostro biorą się za nikotynę. Nie wiem, czy nie skończy się tak, jak ze słynną prohibicją (alkoholową), ale to nieco inny temat.

Wracając do dopalaczy, nie przekona mnie argument, że jeśli ktoś chce się truć, to jego sprawa. Wysoce wątpliwe, by choć jedna z osób, którzy zmarły po ich zażyciu, zamierzała popełnić samobójstwo. Wódką też można zapić się na śmierć, ale mało kto jest do tego zdolny za jednym razem, bo wcześniej padnie (no, chyba że zamarznie na ulicy). Nikt nie będzie też wzywał do zakazu sprzedaży noży (bo można się pociąć). Zabawa w tego rodzaju logiczne gierki nie ma sensu w konfrontacji z czystym rozumem, a jeśli ktoś używa takich porównań, to mamy do czynienia z demagogią najgorszego rodzaju. Wspomniane ofiary nie przewidziały skutków, a tego typu nieodpowiedzialność czy (jak kto woli) głupota nie jest i nie może być karana śmiercią. Ludzie handlujący owymi specyfikami mają jednak świadomość potencjalnych skutków i powinni ponieść konsekwencje.

P.S. A że trochę to wszystko pod publikę, wobec zbliżających się wyborów? No cóż, jeśli nie wypali, będzie trudniej się tłumaczyć..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz