Księgarnia internetowa Tolle.pl

30 maj 2010

klasyczny cytat historyczny

"Nie masz zasług: te co my zowiemy zasługi, są tylko ku Ojczyźnie wypłacone długi." Stanisław Konarski (1700-1773).
Gdybyż większość z nas tak myślała.. Dokładnie: „nas”. Nie polityków, tylko „nas”. Sprzeciwiając się słowom Ludwika XIV powiem "państwo to my". Problem tkwi w tym, że politycy, na których narzekamy, z nas wyszli i mają NASZE cechy.

28 maj 2010

Konkurs „Policjant, który mi pomógł”

Kończy się III edycja ogólnopolskiego konkursu o tej nazwie, którego organizatorem jest Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”. Jego celem jest wyróżnienie policjantów, którzy w szczególny sposób działają na rzecz ochrony ofiar przemocy domowej.
Czyżby to był mój konik: krytykowanie krytykujących? Piszę tak, bo opinie na temat Policji są różne, ale chwalenie jej należy do rzadkości. "Policja zawsze i wszędzie, tylko nie tam gdzie trzeba", itp. Ja powiem raczej: wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Zazwyczaj widzimy to co zewnętrzne - przyjemne aspekty pracy, z którą sami nie mamy do czynienia - tu np. policjanta na "przejażdżce" radiowozem. Za to niemal każde nasze miejsce pracy, to istna udręka. Ale wystarczy je zmienić na inne.. by czasem zatęsknić.
Rzadko dostrzegamy dobrze wykonywaną pracę, za to każde niedociągnięcie często wydaje się nam czymś niedopuszczalnym. Prawdą jest, że nie należy tolerować brakoróbstwa, itp. Jednak z drugiej strony - czy zawsze prawidłowo diagnozujemy przyczynę tychże zjawisk?
W przypadku Policji sporo winy leży po stronie programów telewizyjnych typu "Detektywi", itp. Tam wszystko idzie błyskawicznie - takie są potrzeby serialu. Tymczasem w praktyce tak się nie da.
Kiedyś nawiedziłem dzielnicowego po urlopie. Pokazał mi biurko pełne papierów - "patrz pan, ile tego się nazbierało". Biurokracja - nic nowego. Tenże człowiek poświęcał np. swój czas, by komuś, postrzeganemu jako pijaczek, pomóc zdobyć pracę; teoretycznie nie jego sprawa, ale.. "rodzina mu nie pomoże". Więc chociaż dzielnicowy.
Trochę zszedłem z tematu, ponieważ w konkursie nie chodzi o specjalistów od ścigania bandytów, a tych, którzy zwalczają zjawisko przemocy w rodzinie.
Sęk w tym, że zło jest zazwyczaj łatwiej dostrzegalne, a to co dobre - nie zawsze "ma ochotę" wychodzić na jaw. Może więc i dlatego ów plebiscyt.

"I popłynęła nagle wielka ciemna woda...

.. jakby ktoś winy nasze spłukać chciał do cna.." Preisner, wielka powódź sprzed lat.
Znowu przeżywamy dramat - niewyobrażalna tragedia tak ogromnej ilości ludzi. I jak zawsze, obserwować można pełne spektrum ludzkich zachowań: od solidarności, bezinteresowności, poprzez szukanie kapitału politycznego, aż do podłości tych, którzy czekają na możliwość szabrowania. Tu może o tych "środkowych".
Nie sposób zarzucić tego czy innego rodzaju interesowności komuś, kto realnie bierze udział w tej nierównej walce z żywiołem; nie jesteśmy w stanie tak naprawdę znać motywacji każdego człowieka. Nie zamierzam tu nikogo bronić, ani atakować. Chodzi o coś całkiem innego: może by tak na jakiś czas dać spokój z takimi właśnie zarzutami, podejrzeniami, szukaniem winnych ponad miarę? Nie czas, naprawdę, nie czas.. Bardzo łatwo się takie zarzuty stawia, lecz czy na pewno szukamy wówczas prawdy?

23 maj 2010

"Na śmierć Prezydenta"

"Gdy emocje już opadną".. No tak. Czekałem aż opadną, bo "na gorąco" to na ogół trudno czasem zachować obiektywizm, tymczasem tak naprawdę emocje wciąż nie opadają, tyle tylko, że zmieniają polaryzację. Lech Kaczyński był postacią budzącą wiele kontrowersji - i tak już najwyraźniej musi pozostać. Szkoda tylko, że tak wiele przy tym emocji negatywnych.
Można spotkać się z opinią, że Kaczyńscy podzielili naród. To nie Kaczyńscy. Polacy, jak zazwyczaj, sami się podzielili. Jak to się stało, że ten prezydent jeszcze niedawno na każdym kroku wyśmiewany, nagle pokazywany jest jako wielki mąż stanu? Przed katastrofą w niektórych mediach pełno było fotografii czy ujęć mało poważnych; teraz widzimy sympatycznego faceta. Można się denerwować, że kogoś na siłę robi się czcigodnym, ale można też – obiektywniej chyba – zapytać: jak to jest, że przedtem te wizerunki były jakoś schowane? Bo przecież istniały, nikt ich nie zrobił po śmierci. Wspomniany dysonans wynika zatem m.in. z tego, iż wcześniej - mniej lub bardziej świadomie - "dorobiono mu gębę" (czyli ośmieszając na każdym kroku zafałszowano rzeczywisty obraz człowieka - gdyby ktoś nie rozumiał co ów zwrot oznacza).