Księgarnia internetowa Tolle.pl

15 wrz 2010

Krótko o debacie politycznej


Wrażenia po ostatnim programie "Tomasz Lis na żywo" zostaną mi na dłużej. Dla kogoś z zewnątrz niesamowite, albo.. normalne? Kłótnie, przekrzykiwanie się w studiu, drobne (?) manipulacje. Żadna z frakcji nie powinna tu czuć się lepsza, aczkolwiek.. Filmik z walącym w barierki aktorem (nazwisko pomijam, nie pamiętam) jako przykład nienormalnego zachowania nie byłby aż taki "szokujący", gdyby na jego miejscu stał ktoś inny - konkretnie dość popularny m.in. dzięki kontrowersyjnym zachowaniom polityk, którego nazwisko dla zachowania równowagi pomijam, aczkolwiek można śmiało się przyczepić, że w tym momencie sam manipuluję (bo wiemy o jaką to barwną postać chodzi); trudno - jak wszyscy, to wszyscy. W studiu padły słowa o współczuciu dla aktora, który nie zrobił kariery, aczkolwiek twarz mówiącej jakoś współczucia nie wyrażała - i prawidłowo zresztą, że tego zabrakło, bo słowo "kariera" ma różne obrazy, ale i konotacje. Nie każdy marzy o karierze w stylu Wojewódzkiego.
Do licha! Padło w końcu nazwisko ;-) Oczywiście wymieniłem też Lisa, ale to w końcu jego program :-)

Jedna z ciekawszych kwestii, którą poruszono, to przypomnienie czasu po katastrofie smoleńskiej, kiedy to rozważano, jak zmieni się język debaty politycznej. Wyraźnie nie zmienił się, ale jeśli któraś z frakcji politycznych czuje się zwolniona z odpowiedzialności za to.. No cóż, jeśli nie tylko tak czuje, ale też uważa i głosi, to mija się z prawdą lub "niedowidzi".

Oczywiście, owa przypadłość (wbrew temu, co się u nas mówi) nie jest tylko polską cechą. Ale to już inna historia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz